Jeśli czytasz, to skomentuj. Twój komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania ♥
______________________________________
*oczami mamy Emmy*
Siedząc przy ulubionym stoliku w kawiarni na Baker Street, pijąc popołudniową herbatę przyglądałam się ludziom, myśląc na jutrzejszym pokazem i czekając na Emme i jej chłopka. No właśnie.. Wysoki chłopak, brunet o kręconych włosach. Wyglądał na sympatycznego. Wyglądali razem pięknie i szczęśliwie. Jak jej coś zrobi to nie ręczę za siebie.. Jest młoda i nie musi trafnie wybierać, ale sam fakt... Jak inaczej ma myśleć, zdaniem mojego męża, nadopiekuńcza matka?! Podniosłam filiżankę do ust i przyglądałam się nadchodzącej, roześmianej parze. Gdy weszli do kawiarnianego ogródka, wstałam i uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Cześć mamo. - podeszłam do mnie i ucałowała.
- Dzień dobry. - przywitał się nie znajomy brunet. Nie było on zbytnio zestresowany, jak na pierwszym spotkaniu Lucas. Odpowiedziałam. - Miło mi Panią poznań, jestem Harry Styles. - podał mi rękę, a ja uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.
- Witaj chłopcze. Mi również miło Ciebie spotkać, jak już wiesz jestem mamą Emmy. - usłyszałam cichy chichot siedzącej córki.
- Jakoś nie sądziłam, że wasze pierwsze spotkanie będzie takie zabawne.
- A co w nas jest takiego śmiesznego. - zapytałam i usiedliśmy.
- Wy. - uśmiechnęła się jeszcze mocniej i poprosiła kelnera. Zamówili herbatę i Em, dodatkowo brownie. Chciałam jak najbardziej poznań tego chłopca. Teraz..
*oczami Harry'ego*
- Mam świetny spontaniczny pomysł. Co wy na to, żebyście w dwójkę wystąpili jutro na pokazie. - patrzyłem chwile na rodzicielkę dziewczyny, a potem spojrzałem na Emme. Była lekko przerażona. Wiedziałem dobrze dlaczego. Nie chciała rozgłaszać wszystkim, że jesteśmy parą, nawet jej mama miała dowiedzieć się troszkę później.
- Ymm.. Wiesz mamo.. Nie wiem sama.
- Dlaczego nie? Ile jesteście razem? - zapytała jej matka, a dziewczyna popatrzyła na mnie znacząco, żebym coś w końcu ja powiedział. Odchrząknąłem, a ona uśmiechnęła się niezręcznie. Położyłem rękę na oparcie jej krzesła i powiedziałem.
- Jeden dzień, proszę pani.
Popatrzyła na nas lekko unosząc brwi.
- Hmm.. Sądziłam, że to trochę dużej trwa... A ile się znacie?
Już chciałem zaczynać gdy Emm odłożyła widelczyk od ciasta na talerz.
- Aj mamo, czy to takie ważne?
- Tak. Ile?
- Ileś.
Kobieta przymrużyła oczy, a ona sama zagryzła lekko wargę. Chyba nie pomyślała trochę nad odpowiedzią.
- Chyba Ci się młoda damo pomyliło z kim rozmawiasz.
- Nie, nie pomyliło mi się, tylko nie uważasz że to trochę za dużo pytań, jak na nasze spotkanie od bardzo dawna, i jak na Twoje i Harry'ego pierwsze spotkanie? Jeżeli chcesz wiedzieć proszę - znamy się nie cały tydzień pasuje? A teraz dziękuje miło było. - wstała i wzięła torebkę z krzesła obok i przesuwała się do wyjścia. Patrzyłem na nią zdziwiony. Pierwszy raz widzę ją w takiej odsłonie.
- Ehh.. Ona ma takie humorki. Co patrzysz? Leć za nią!
Wstałem, położyłem pieniądze za herbatę na stół. Rzuciłem krótkie do widzenia i pobiegłem za nią. Dogoniłem i chwyciłem ją za nadgarstek.
- Ej, kochanie. Co jest? - zapytałem troskliwie.
Popatrzyła na mnie rozwścieczona, ale na mój widok jej wyraz twarzy trochę złagodniał.
- Nic. Moja mama mnie wkurza. Jak zawsze musi wiedzieć wszystko, nawet to co nie powinno ją interesować, albo chociaż tak szybko interesować. Czasami mam jej strasznie dość, ale nadal ją kocham. Właśnie przez tą jej dociekliwość, nie rozmawiałam z nią prawie dwa tygodnie! - mówiła szybko i również szybko szła.
- No proszę Cie. Matki takie są.
- Ale ja jej mam wyjątkowo dosyć!
Usiadła na ławce w parku oddalonej od kawiarni.
- Teraz jest lepiej, ale kiedyś była nie do zniesienia. Może dlatego że jestem jedynaczką, a siedząc w domu jakiś czas poświęcała mi dużo czasu. Aż za dużo. Chciałam czasem być jak reszta koleżanek, które po lekcjach mogły wychodzić na dwór. Potem poszłam do liceum, mama otworzyła tą agencje i w wakacje przed pierwszą klasą zaproponowała mi właśnie letni staż. - spojrzała przed siebie. Wiatr lekko rozwiewał jej włosy. - Podobało mi się to. Miałam tyle luzu jak nigdy, bo była głównie zajęta firmą. Interesowała się mną, oczywiście jak każda matka, ale znacznie mniej.
Patrząc w jeden punkt, przeniosła wzrok na mnie.
- Coś nie tak? - zapytała.
- Nie wszystko w porządku. Uważam tylko że nie powinnaś się tak tym wszystkim przejmować. Będzie dobrze, a twoja mama w końcu zobaczy że jesteś wystarczająco dorosła żeby Tobie zaufać. - wyciągnęła przed siebie nogi i spuściła na nie wzrok. Położyłem swoją rękę na jej udzie i chciałem dalej zacząć, ale ona zabrała głosu.
- Wiesz, że moja mama może być przeciwna temu związkowi?
- Dlaczego? - zapytałem zdziwiony.
- Bo ona od długiego czasu próbowała mnie i jego spiknąć, a jak wreszcie się udał to była wniebowzięta. Byliśmy tyle lat i jak ostatnio dowiedziała się, że nie jesteśmy razem i to jeszcze nie ode mnie, bo ja z nią nie utrzymywałam kontaktu to nie była zachwycona. Dla niej on jest idealnym kandydatem na mojego przyszłego męża. - przewróciła oczami.
- A ty jak uważasz?
Popatrzyła na mnie swoimi głęboko niebieskimi oczami.
- Zawsze coś do niego czułam, ale nie sądzę, żeby to była prawdziwa "miłość". Jeżeli to wszystko tak można nazwać. Idziemy? - pokiwałem głową na tak. Chwyciłem ją za rękę i szliśmy wolno w kierunku osiedla. - Nie chce żyć przeszłym doświadczeniami z Lucas'em, ale trudno mi o nim zapomnieć.
- To też przez niego zwlekałaś z odpowiedzią na moje pytanie?
Chwilę pomyślała.
- Po części.
- A druga część.
- Czas naszej znajomości. To jest nie cały tydzień.
- To akurat nie robi różnicy. Louis i Eleanor zaczęli ze sobą chodzić dzień po spotkaniu.
Popatrzyła na mnie.
- I ile są ze sobą już?
- Ponad 5 lat.
- Wow.. Podobnie jak ja byłam z Lucasem.
Milczeliśmy parę sekund.
- No trochę już jest. - zatrzymałem się i stanąłem na przeciwko niej. Spojrzałem jej w oczy. - Nie chcę żeby nasz związek kończył się jak inne. - przekrzywiła lekko głowę i była chyba zainteresowana tym nagłą zmianą akcji. - One były inne. Zależało im zazwyczaj na tym samym, inne ewidentnie chciały być ze mną, ale po tych paru dniach odkrywałem jakie są i z nimi zrywałem. Ty - jesteś inna. Różnisz się samym sposobem bycia od nich. Robiły wszystko żeby w jakiś sposób mi zaimponować, a ty po prostu.. jesteś sobą. - uśmiechnęła się do mnie.
- Zawsze byłam zdania, że jeżeli z kimś ma być to żeby mnie pokochał taką jaką jestem, a nie taką jaką udaję. - dokończyliśmy ostatnie słowa razem i ruszyliśmy. - pamiętam jak zawsze mówiła to mama takie chłopca z piaskownicy jak byłam mała. Nasze rodzicielki się przyjaźniły, a my spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Nigdy mu się jakoś szczególnie nie przyglądałam, nie zwracałam na takie rzeczy uwagi, ale pamiętam, że miał takie loczki gdzie zawsze mu nasypywałam piachu. - zaśmiała się. - zazwyczaj bawiliśmy się w piaskownicy w cukiernie, a każda wielkość kamyczka była przyporządkowana innej cenie. Potem jak był starszy to jeździł takim zajebiście żółtym rowerem, a potem puff.. zniknął nagle. To był mój najlepszy przyjaciel, przez pewien czas naszej znajomości był dla mnie nawet kimś więcej, ale on chyba tego nie widział.
Przystanąłem na chwilę. Żółty rower, brunetka, cukiernia w piaskownicy, piach we włosach.
- Coś się stało? Źle się czujesz? - zapytała zmartwiona.
- Nie. Na jakim osiedlu mieszkałaś?
- Ymm.. To było chyba na Regent Street, a co?
- Nic tak się pytam, bo też tam mieszkałem i była taka niebieskooka brunetka, która miała włoski związane z koczka, którą zawsze dźgałem i łaskotałem za co ona sypała mi piachem do włosów.
Teraz to ona stanęła i uśmiechnęła się szerzej.
- Czyli to byłeś...
- Tak to byłem ja.
- Ha, nie sądziłam że kiedyś Cię jeszcze zobaczę, a tu nagle taka niespodzianka. Przez chwile tak jakoś mi przebiegło przez myśli ze to ktoś znajomy, ale potem myślę, nie no skąd?
- Ja też Cię skądś kojarzyłem, ale nie wiedziałem skąd.
- Aż tak się nie zmieniłam?
Szepnąłem jej do ucha.
- Bo twoim uśmiechu wszędzie Cię rozpoznam.
Roztrzepała mi włosy i szepnęła także:
- A ja pod twoich loczkach. - powiedziała już głośniej: - uważaj, bo Ci znowu pisaku nasypie.
- To wtedy zostaniesz wygilgana.
Chwyciłem ją od tyłu i zacząłem łaskotać pilnując przy okazji, żeby nie wywaliła się na beton.
- Harry! Przestań. - mówiła śmiejąc się.
Puściłem ją na chwilkę ale stałem z nią twarzami blisko siebie.
- Pod warunkiem, że nie będziesz sypiać we mnie piachem.
- Nawet jeszcze nie sypnęłam, więc za co było to gilganie?
- Tak na przyszłość. - uśmiechnąłem się.
- W ciągu dwóch dni, zdążyłeś mnie wyłaskotać jak nikt przez te lata.
- No widzisz. - nachyliłem się kawałek i ją pocałowałem. Odwzajemniła gest, już nie tak zszokowana jak za pierwszy razem.
- Dzisiaj śpisz u mnie. - powiedziałem gdy stanęliśmy już normalnie. Wziąłem ją za rękę.
- Nie. - odpowiedziała.
- To było stwierdzenie a nie pytanie.
- Ale ja mówię że nie. Nie będę Ci się zawracać głowy.
- Ty możesz zawsze i wszędzie. - dźgnąłem ją.
- Ejjj, nie miałeś już. - powiedziała i chwilę milczeliśmy idąc i trzymając się za ręce. - Nawet gdybym chciała iść do Ciebie, to nie mam ubrań na jutro.
- To wejdziemy i zabierzemy.
Popatrzyła na mnie kątem oka.
- I potem znowu się cofać? Nie łatwiej byłoby zostać u mnie?
- To mogłaś od razu powiedzieć, że chcesz, żebym dzisiaj przyszedł do Ciebie. - wyszczerzyłem się, a teraz to ona mnie dźgnęła.
- Jak chcesz możemy iść do Ciebie, ale mnie buty obcierają, więc mnie chyba tam zaniesiesz.
- To dlatego tak kuśtykasz.
- Trochę dlatego.
Szliśmy powoli w kierunku bloków. Powoli się ściemniało.
- To do kogo idziemy?
- Mi to obojętnie, ale dla odmiany możemy iść do mnie. - uśmiechnęła się do mnie łagodnie. - W czym będziesz spać? Moje bluzki raczej będą na ciebie za małe. - zaśmiała się.
- To będę spać w tej. W tym co się położę akurat jakoś mnie mało interesuje.
Weszliśmy do klatki, a potem do windy. Będąc już na prawidłowym piętrze, wyszliśmy z małe pomieszczenia i udaliśmy się przez długi korytarz do mieszkania.
- Dzień dobry panie Staszku. - Emma uśmiechnęła się przyjaźnie do starszego pana. - Nie za późno na spacerki?
- Witaj dziecko. Dla tak szalonego człowieka jak ja nigdy.
Zaśmiała się.
- A kim jest ten przystojny młodzieniec z którym jesteś? Gdzie Lucas?
Przegryzła lekko wargę i znowu podniosła kąciki ust.
- Z Lucasem już nie jestem i może pan stuprocentowo o nim zapomnieć. A ten zacny pan to Harry - mój chłopak.
- Oo witam Cię. - pan blisko osiemdziesiątki wyciągnął w moim kierunku dłoń. Jak na swoje lata uścisk miał solidny.
- Dzień dobry, miło mi Pana poznać.
- Mi Ciebie również. No dobrze to ja już idę na szalony wieczór bingo w klubie. Do widzenia! - rzucił i poszedł w kierunku windy. Pożegnaliśmy się z nim również i poszliśmy w drugą stronę.
Dziewczyna od kluczyła drzwi i zaprosiła mnie do środka. Rzuciła klucze na szafkę i zakluczyła drzwi od środka.
- Ehh.. Pan Staszek to na prawdę jedna z niewielu normalnych osób tutaj. Większość to są nadąsane małżeństwa i przewrażliwione mamusie na punkcie swoim dzieci. - zdjęła buty, a ja również powoli się rozbierałem. - No to co chcesz robić? - stanęła na przeciwko mnie.
- Dobrze wiesz co. - powiedziałem uwodzicielsko i wytknąłem język. Przymrużyła oczy.
- Dobrze wiesz, że ja na razie tego nie chcę. - wspięła się na palcach i dała mi buziaka. - Na dzień dzisiejszy mogę Ci zaproponować film i popcorn.
- W twoim towarzystwie zawsze.
Zachichotała.
- To idź wybrać film, są w szafce pod telewizorem. - powiedziała i poszła na lewo do kuchni. Odprowadziłem ją wzrokiem i poszedłem poszukać filmów.
*oczami Emmy*
Poszłam do kuchni i wyciągnęłam paczkę popcornu. Wrzuciłam torebkę do mikrofalówki i ustawiłam wyznaczony czas. Oparłam się o blat i myślałam. O Harrym, o mamie, o Staszku i niestety o Lucasie. Szybko wywędrowałam z tych myśli, więc zostałam na mamie. Trochę byłam na siebie zła za moje dzisiejsze zachowanie. I to jeszcze przy Harry'm... Czy te emocje, które gromadziły się we mnie cały czas nie mogły wybuchnąć troszkę później? No cóż, już nie odwrócę czasu. Wyjęłam jedzenie z pikającego urządzenia i wysypałam do miski. Usłyszałam dzwonienie telefonu - charakterystyczny dzwonek iPhon'ów. Zorientowałam się, że to mój, więc podeszłam do parapetu i spojrzałam kto dzwoni. Mama.. Ona ma, miała i będzie mieć fantastyczne wyczucie czasu. Wytarłam ręce w ścierkę i wzięłam telefon. Odebrałam.
- Cześć mamo.
- Cześć córcia. Wiem że jesteś pewnie zajęta... - oparłam się znowu o blat na przeciwko drzwi. - ..ale nie ustaliłyśmy w końcu jak z tym pokazem. Jesteś w ogóle chętna?
- Tak, tak pewnie.
- A Harry?
Nie odpowiedziałam na początku. Jak na zawołanie zobaczyłam chłopaka stojącego z 3 filmami w ręce. Gdy zobaczył że gadam przez telefon usiadł i czekał.
- Nie wiem zapytam się go.
- No dobra. To daj mi znać, bo z chęcią przyjmiemy jeszcze jednego modela.
- A są jeszcze jacyś?
- Tak, ale dla Ciebie byłoby lepiej gdybyś przyszła z nim, bo byś nie musiała mieć nikogo innego przyporządkowanego i byś na pewno czuła się przy nim swobodniej.
- Z pewnością.
- A jak z Joo?
- Nie wiem. Musi się ogarnąć po przeprowadzce, ale pogadam z nią jutro.
Zapadła chwilowa cisza w słuchawce.
- Przeprowadzce?
- Tak. Przeprowadziła się do Mike'a - jej chłopaka.
- Rozumiem. No dobrze. To ja już wam nie przeszkadzam. Jutro zadzwonię i ustalimy szczegóły. Pokaz miałby się odbyć w piątek.
- Okej. Słuchaj mamo... - zaczęłam i zmieniłam pozycję siadając na blacie i opierając łokcie na udach. - Chciałabym Cię przeprosić za moje dzisiejsze zachowanie. Nie było.. hmm... takie jak należy.
- Nic się nie stało skarbie. Jesteś jeszcze młoda, masz te swoje humorki. - co jak co, ale ona zawsze mnie rozumiała. - Dobrze ja kończę. Papa, kocham Cię.
- Cześć, ja Ciebie też.
Rozłączyła się.
- I jak tam mama? - zapytał loczek.- Dobrze. Pytała się czy idziesz w tym pokazie.
- A ty?
- No ja razem z Tobą bym szła. - uśmiechnęłam się.
- Gdzie ty tam ja. - przyciągnął mnie bliżej siebie i usadowił na kolanach. - No to co, który film.
Popatrzyłam na kolorowe pudełka.
- Może tą "Uprowadzoną".
- Okej. - wziął filmy i udał się do pokoju. Wzięłam srebrną miskę i również udałam się w tym kierunku. Pogasiłam światła i zapaliłam świeczkę na stoliku.
- Widzę, że atmosfera musi być. - zaśmiał się.
- No wiadomo. - usadowiłam się obok niego. Objął mnie ramieniem. Coś czułam, że ten film skończy się jak poprzedni.
___________________
Trochę krótszy, ale jest C:
Zaraz dodam niespodziankę małą. :D
2 komentarze:
Wow... Jestem pod wrażeniem twojego talentu... Cudownie... :O
ZAPRASZAM DO MNIE -> http://psychiczna-pulapka.blogspot.com/
Zajebiste, czekam na next :*
Prześlij komentarz