Jeśli czytasz, to skomentuj. Twój komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania ♥
______________________________________
*oczami Joo*
Po wyjściu z biura udałyśmy się do auta aby zrobić pierwszą próbę śledzenia naszego przestępcy. Jechałyśmy w kompletnej ciszy, co mi bardzo nie odpowiadało, bo zazwyczaj Emma gada jak najęta. Może coś się stało? Bardzo ciekawi mnie sprawa z tym Harry'm. Kto to w ogóle jest? Em twierdzi, że to kolega.. Nie wątpie, ale raczej z tego wykluje się coś większego... Postanowiłam przerwać tą niezręczną ciszę i zaczęłam temat.
- A więc.. Będziesz chciała zaprosić Harry'ego na tą impreze? - wzdychnęła na moje pytanie. Cały czas patrzyła na drogę. Stanęła na światłach i popatrzyła na mnie.
- Mówiłam Ci, że mnie z nim nic nie łączy. Zaproszenie go na taką imprezę chyba nie znaczyłoby dobrze na kilkudniową znajomość. - ruszyła i za chwile skręciła na parking obok centrum handlowego. Zaparkowała. Wyszłyśmy i zmierzałyśmy w stronę wejścia.
- No proszę Cię. Przecież on jest w twoim stylu. Widać po nim. Wczoraj jeszcze tak blisko siebie siedzieliście i wyglądaliście tak ślicznie. Widać było po Cristiano jego zazdrość. - zatrzymałam sie na przeciwko niej na chodniku. - Emma wy pasujecie do siebie. Z wyglądu i z charakteru pewnie też, jeżeli zgodziłaś się z nim spędzić tyle czasu wczoraj. Wiem, że trudno Ci się pewnie jeszcze ogarnąc po Lucasie, ale daj spokój... - Joo patrz to on! To ten facet, który porwał córkę pani Deblerne.
- Czy ty słyszałaś co do Ciebie mówiłam?
- Tak, pogadamy później o tym, na razie musimy wykonać robotę. Chodź. - podbiegła kawałek, a ja za nią. Zwolniłyśmy tępo i zaczęłyśmy gadać o babskich mało podejrzanych sprawach. Szłyśmy krok w krok za naszym celem. Oddaliłyśmy się trochę, żeby zadzwonić do agencji.
- Halo? - słyszałam głos Marka w słuchawce Emm.
- Cześć, to ja. Jesteśmy w galerii i zauważyłyśmy nasz cel. Mamy coś robić, czy po prostu go śledzić pozorując przypadkowe spotkania z nim?
-Tak, śledźcie i udawajcie że po prostu poszłyście na zakupy.
- Okej. - rozłączyła się. - chodź na skróty.
Poszłyśmy bocznym korytarzem i wychodząc byłyśmy za nim. jakieś 3 metry. Gadałyśmy i śmiałyśmy się. Nie było to do końca udawane, bo czułam się za starych dawnych czasów. Wtedy kiedy nie miałyśmy agencji, gdy chodziłyśmy do liceum, wtedy kiedy nie miałyśmy żadnych misji ani zadań, a nasze życie nie było w niebezpieczeństwie. Nasz obiekt skręcił w boczną alejkę. Chciałam już iść, ale Emma pociągnęła mnie za rękaw swetra.
- Nie nie idziemy za nim, bo mu się to podejżane wyda. Musimy być ostrożniejsze. Odczytałam sms'a od.Dawida. Dowiedzieli się właśnie, że ma on córkę w naszym wieku, która dzisiaj ma urodziny. Zakładam, że poszedł jej kupić prezent do h&m, więc jak każdy facet oszołomiony wiosennymi kolorami będzie długo wybierał i może mu trochę to zająć. Chodźmy gdzieś o sklepu. Przejdziemy sie po nim ze spokojem i potem pójdziemy za nim. Patrz Reserved. Akurat się trafił fajny sklep. - powiedziała po czym weszła. Przejrzałyśmy wieszaki i po 10 minutach wyszłyśmy.
- Jak przestaniemy go szpiegować to tam wracamy. - oznamiła mi przyjaciółka.
- Okej z chęcią. Widziałam tam parę fajnych rzeczy. Pewnie w h&m też będzie coś fajnego. - uśmiechnęłyśmy sie do siebie i pokierowałyśmy się sklepu. Na dole znajdował się dział damski, połączony z męskim. Przejrzałyśmy parę stojaków z ubraniami, a przy okazji penetrowałyśmy wzrokiem całe 1 piętro. Podeszłam do Emmy.
- O nie... - usłyszałam cicho jej głos.
- Co się sta... - poszłam za jej wzrokiem. Nie rozumiałam czemu była zawiedziona jego widokiem...
*Oczami Emmy*
- Emma, czemu jesteś rozcza.. - zaczęła Joo.
- Patrz do góry! - krzyknęłam i potruchtałam do ruchomych schodów. Nie obchodziło mnie fakt, że całe centrum handlowe patrzyło się na mnie jak na idiotkę.
- Gdzie ty lecisz?! - podbiegła do mnie i stanęłyśmy już spokojnie na schodach.
- ON jest na górze.
- A ON jest na dole.
Popatrzyłam na nią ze znakiem zapytania na twarzy.
- Harry.
- Oj no przestań! To tylko kolega nic więcej.
- Proszę Cię. Nie ściemniaj. Widzę jak ty na niego patrzysz, widzę jak on na Ciebie patrzy! - mówiła trochę głośniej niż zwykle.
- Ciszej. Przykułyśmy trochę uwagę tej osoby co nie powinna - szepnęłam i jak zobaczyłam dwóch chłopaków na schodach popędziłam do przymierzalni z rzeczami w ręce.
- Przykro mi nie można wejść. Nie ma wolnych przymierzalni.- powiedział ochroniarz zatrzymując mnie ręką.
- Ale ja muszę wejść.
- Nic pani nie musi.
- Zdziwiłby się pan. Muszę pracować, żeby utrzymać się, swoje ciężko zarobione pieniądze wydaję na ciuchy, dzięki którym pan potem dostaje wypłatę! - mówiłam podirytowana.
- Są także inni klienci.
- Ale każdy klient to wasz pan. Proszę niech pani mnie wpuści! - w tej chwili wyszła jakaś kobieta z ostatniej przymierzalni. Widziałam zbliżającego się uśmiechniętego loczka. Zabrałam numerek z ilością rzeczy i poszłam. - Dziękuje.
Weszłam i usiadłam. No super. Trochę posiedzę. Przynajmniej z 5-10 min. Napisałam do Joo, żeby poszła śledzić Andersona. Hmm. skoro mam tak siedzieć. to przymierzę chociaż tą masę ciuchów. Wbiłam się w spodnie. Ładne. Rozebrałam się cała i i przymierzyłam sukienkę. Była cudna. Nagle ktoś wszedł przez zasłon ze spodniami z ręce.
- Co ty tutaj robisz?! - krzyknęłam szeptem.
- Tylko pod pretekstem, że przyszedłem Ci przynieś spodnie mogłem tu wejść. - przymrużyłam oczy i spojrzałam na niego. - A i właśnie. Gdyby ten ochroniarz pytał to jestem twoim chłopakiem.
- Coo?
- Tylko uprzedzam. Jak powiesz inaczej to wkopiesz mnie i siebie także.
- Ehh..
Odsunął się kawałek ode mnie.
- Cudnie wyglądasz. - powiedział i się uśmiechnął. Nie spodziewałam się tego.
- Dziękuje. - podniosłam lekko kąciki do góry. - A teraz mógłbyś wyjść, bo chciałabym przymierzyć resztę ubrań. - i odwróciłam się w stronę lustra.
Poczułam czyjeś ręce na talii i szept do ucha.
- A co wstydzisz się przebierać przy swoim chłopaku? - ten gest i głos jakim to powiedział wywołały u mnie falę motylków w brzuchu.
- Weź przestań. - nie wiem czemu zachichotałam i strzepałam jego ręce. - nie jesteś moim chłopakiem, wiesz o tym dobrze, a teraz tylko grasz na chwilkę.
*oczami Harry'ego"
- Co? Weź wyjdź, proszę.
Nachyliłem się do niej.
- Nie wyjdę, bo ten ochroniarz tam jest. - szepnąłem.
- I co z tego? - odwróciła się na przeciwko mnie. Mała powierzchnia sprawiła, że staliśmy bardzo blisko siebie.
- I to z tego, że on nie pozwala tu na korytarzu przesiadywać, więc albo mnie wyprosi z tego działu, albo ze sklepu.
- No to poczekasz.
- Pewnie, a ty zwiejesz schodami na dół. - przewróciła oczami.
- Odwróć się. - posłusznie wykonałem to zadanie. Czułem ruch, który powodowała zdejmowaniem sukienki. Sprawdziłem godzinę na telefonie, po czym schowałem go znowu do kieszeni.
- Już?
- Jeszcze nie. - podniosłem głowę do góry, potem na lewą stronę. W lustrze ujrzałem piękną postać, męczącą się z zamkiem, który musiał być już zepsuty.
- Pomóc Ci? - odwróciłem się, a po jej minie i lekko różowych policzkach mogłem wywnioskować, że się trochę speszyła, paradując przede mną w samej bieliźnie. - Daj może tu trochę siły pomoże. - wziąłem od niej sukienkę. Raz, dwa i zamek był odpięty.
- Dziękuje, a teraz możesz się odwrócić. - powiedziała, biorąc sukienkę.
Odwróciłem się przewracając oczami. Założenie i zapięcie sukienki poszło jej o wiele sprawniej.
- Możesz się odwrócić. I już się tak nie złość, że Ci nie pozwalałam patrzeć, złość piękności szkodzi. - zaśmiała się, co spowodowało u mnie lekki uśmiech. - która lepsza? Ta czy tamta?
- Zdecydowanie ta.
Patrzyła chwilę w odbicie, gdy w końcu się odezwała.
- Harry? - odwróciła się w moim kierunku, wpadając lekko na mój tors. - Czemu Ci tak zależy? Wiesz w sensie czemu do mnie podchodzisz, spędzasz ze mną czas.
- Dlaczego pytasz?
- Z ciekawości.
- Mhm..
- To odpowiesz mi?
- Na to dlaczego Cię ciągle prześladuje?
Zachichotała.
- Tak.
- Bo chcę Cię lepiej poznać. - odwróciła się w stronę lustra i zaczęła oglądać sukienkę.
- Ale czemu chcesz mnie lepiej poznać?
Zapadła chwila ciszy. Może to był najlepszy moment by to jej powiedzieć?
- Boo... Mi się podobasz. - kolejna cisza. Emma najpierw popatrzyła na mnie w lustrze, a potem odwróciła się. Na jej twarzy był widoczny lekki rumieniec.
- Na-naprawdę?
- Tak. - uśmiechnąłem się lekko. Może czuje to samo co ja do niej?
- Aa. No dobrze. Ymm.. Może poczekaj na mnie przed przymierzalnią, ja się przebiorę i zaraz do Ciebie dołączę. - popatrzyłem na nią. - Nie ucieknę Ci nie martw się. - jej uśmiech był niesamowity, jak te niebieskie oczy.
- Okej. Czekam. A i weź tą sukienkę. - wyszedłem i udałem się za pomieszczenie z przymierzalniami. Zostałem zmierzony przez ochroniarza, przez co poczułem się bardzo dziwnie.
_____
Rozdział wyszedł trochę dłuższy.
Dacie jakieś oznaki życia?
Wgl ktoś to czyta? ;o