16 kwietnia 2014

Rozdział XIII

Pechowa 13. Miejmy nadzieję, że nie będzie on zły. :p

Jeśli czytasz, to skomentuj. Twój komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania ♥
______________________________________



*oczami Emmy* 


Usiadłam na parapecie i wyjrzałam za szybę w oknie. Lało, że nie widać świata. Ta dzisiejsza "piękna" pogoda przyniosła swoje skutki. Wzięłam książkę Agaty Christie "I nie było już nikogo" i zaczęłam czytać. Zostało mi parę stron, które pochłonę w niecałą godzinkę. Po przeczytaniu dziesięciu stron usłyszałam dzwonek SMS w moim telefonie. Niechętnie wstałam spod jasnofioletowego koca do szafki nocnej przy łóżku, gdzie ładowało się białe urządzenie. Odblokowałam ekran i przeczytałam wiadomość. 


"Od nieznany: Hej, spotkamy się dzisiaj? :* Harry xoxo"

Usiadłam na chwilkę na łóżku i zastanawiałam się skąd ma mój numer, ale przypomniało mi się, że napisałam mu na kartce gdy brał rano prysznic. Popatrzyłam w stronę okna. Nie mam za bardzo chęci wychodzić w taką pogodę, a poza tym miałam pomóc Joo. 

"Z chęcią, ale dzisiaj pomagam przyjaciółce z pakowaniem się." 

Odłączyłam telefon i wróciłam na poprzednie miejsce. Zawinęłam nogi i zdążyłam wpisać Harry'ego do kontaktów gdy przyszła odpowiedź. 

"Od Harry: Do wieczora się wyrobisz. :) A gdzie jedzie?"

"Wyprowadza się." 

Odpisałam automatycznie. Mike miał przyjechać po nią o 19, więc wieczór miałam wolny. Dziwnie mi było z myślą, że będę teraz mieszkać sama. Jakoś tak będzie.. pusto... Obiecałyśmy sobie, że nadal będziemy się spotykać i w ogóle. Jednak to nie będzie to samo. Czasem będzie przyjeżdżać do mnie na noc jak za starych dawnych czasów. Z myśli wyrwał mnie dzwonek telefonu. 

"Od Harry: Pokłóciłyście się?" 

Joo wparowała do mnie do pokoju. 
- Pomożesz mi? - zapytała. 
- Pewnie. Zaraz do Ciebie przyjdę. 
Zamknęła drzwi spokojniej niż to zrobiła przed chwilą. Odpisałam. 

"Nie, nie pokłóciłyśmy się. Idę jej pomóc, jak skończymy to zadzwonię do Ciebie i ustalimy."

Potem przyszła tylko krótka odpowiedź "Ok". Odłożyłam telefon i pokierowałam się do pokoju obok. Weszłam. Moja przyjaciółka siedziała na podłodze przy łóżku odwrócona tyłem do drzwi. W okół siebie miało pełno ciuchów, a przed sobą walizkę. Odwróciła się w moim kierunku i uśmiechnęła. Chyba była szczęśliwa. Chyba tego właśnie chciałam. Tak. Na pewno chciałam jej szczęścia. Usiadłam na łóżku. 
- Ale masz syf w pokoju. - stwierdziłam. 
- Nie jest źle. Myślałam, żeby zostawić parę ubrań, jak czasem będę chciała wrócić czy coś... 
- Pewnie. Pamiętaj, że zawsze jesteś mile widziana. - uśmiechnęłam się do niej. 
- Nie będzie Ci smutno i samotnie?
Westchnęłam. 
- I tak mało czasu będę spędzać. Teraz te szkolenia.. A dalej to się zobaczy. Nie martw się na zapas. Mam Ciebie, Harry'ego. Może jutro pojadę do mamy. 
- Uuu widzę, że jakieś plany rodzinne podejmujesz. 
Popatrzyłam na nią pytająco. 
- O mamie mówię, nie o Harry'm. - powiedziała, a ja zmrużyłam oczy. Zaśmiała się. 
- No przecież wiem. Chodziło mi żebyś sprecyzowała jaśniej. 
- No bo tak nagle z mamą chcesz się spotykać. Coś się stało? 
- Nie.. Tak po prostu dawno z nią nie gadałam i się dzisiaj odezwała. Nie wiem czy nie będzie chciała, żebyśmy czasem nie poszły w pokazie. 
- Ma przecież agencje modelek. Nie może wziąć z nich? 
Uśmiechnęłam się. 
- Ma na razie początkujące, a jak to ona mi powiedziała, zacytuję: "Ona woli profesjonalistki." 
Zaśmiałyśmy się obie. 
- Dobra, zacznijmy pakować. 
Na wspólnym pakowaniu, śmianiu się jak rzadko, zleciało nam dobre 1,5 godziny. 
- Mike po Ciebie przyjedzie za pół godziny.
- Wiem, zaraz pójdę się ubrać, jakoś normalnie. 
Spojrzała przez okno. Los chciał żeby się wypogodziło. Teraz nie usprawiedliwię swojego lenia złą pogodą. 
- Spotykasz się dzisiaj ze swoim Romeo? - wybił mnie głos Joo.
- Co? Nie. Nie wiem. Chyba tak. Coś chciał się spotkać, ale sama nie wiem czy chcę. Jakoś dzisiaj nie mam humoru wychodzić z domu.
- Dobrze Ci zrobi wyjście. - uśmiechnęła się do mnie. - Ucieszy się. Widać, że cholernie mu na Tobie zależy.
- Wiem.. - przeszłam się wzdłuż pokoju i rozległ się dzwonek domofonu na dół. Popatrzyłyśmy po sobie i Joo, zbiegła przeskakując przez ogromną walizkę. Też zeszłam na dół tylko nieco wolniej. Oparłam się rękoma, o blat na wysepce kuchennej.
- Halo? - powiedziała. - Ymm... Wiesz mam jeszcze 30 min, ale wejdź zniesiesz mi walizkę. - Rozłączyła się i otworzyła drzwi do klatki i do mieszkania a sama popędziła do łazienki obok, pakując swoje kosmetyki. Ehh.. Nie łatwo będzie się przyzwyczaić do braku jej obecności. Usłyszałam jak ktoś wchodzi wychyliłam się lekko i napotkałam wysokiego blondyna o czekoladowych oczach. Pierwsze spotkanie z nim.. Przywitać się pierwsza czy poczekać aż odezwie się pierwszy? Wybawiła nas Joo, wchodząca do pokoju już ubrana.
- Cześć. - dała mu buziaka. - zaraz przyjdę pójdę się dopakować do góry. Usiądź. - wbiegła po schodach.
- Hej. - odezwałam się kiedy siadał na oparciu kanapy. - Chcesz coś do picia? Soku, wody?
- Poproszę soku.
Nalałam mu i wzięłam podkładkę na szklankę. Nie mam tutaj taty Joo, więc postanowiłam przejąć jego obowiązki. Rzuciłam podkładkę na szklany stół i położyłam naczynie z piciem już nieco delikatniej. Stanęłam na przeciwko niego. Uśmiechnęłam się i powiedziałam łagodnie.
- Jestem Emma, najlepsza przyjaciółka Joo, jakbyś nie wiedział. - odwzajemnił uśmiech i wstał.
- Tak wiem, opowiadała mi dużo o Tobie.
- Oo jak miło. - wyciągnęłam do niego rękę w celu powitania lekko uścisnęłam, puściłam i przybrałam nieco poważniejszy ton. Pokazałam na niego palcem wskazującym.
- Joo to wspaniała dziewczyna. Jak ją skrzywdzisz to dostaniesz patelnią teflonową w głowę.
Na jego twarzy zauważyłam lekkie przerażenie. Zaśmiałam się.
- Żartuje. - odetchnął z ulgą. - ale to nie zmienia faktu, że jesteś pod obserwacją. - zrobiłam gest palcami który mówił właśnie o tej "obserwacji". Stanęłam na swoim poprzednim miejscu przy blacie. Usłyszałam dreptanie przyjaciółki po schodach. Popatrzyła na mnie i na dalej lekko przerażonego Mike'a.
- O czym gadacie? -zapytała.
- A o tym i o tamtym. - wyprzedziłam go z odpowiedzią.
- Okej... - zwróciła się do chłopaka. - pomożesz mi znieść walizkę?
Kiwnął głową na znak zgody. Poszli do góry i wrócili z wielką walizką cicho się śmiejąc. Dziewczyna założyła buty, wzięła torebkę na ramię i do ręki beżowy płaszcz. Podeszłam do nich.
- Cześć kochana. - przytuliła mnie. - Będę tęsknić.
Zaśmiałam się.
- Przenosisz się na dwie ulice dalej, a nie poza kraj. Z tego co mi wiadomo oczywiście. - wytknęłam język.
- Zobaczymy się niedługo.
- Pewnie.
Pożegnaliśmy się. Wyszli. Zakluczyłam drzwi i odwróciłam się do nimi plecami, opierając się. Zjechała po nich po woli. Miałam wrażenie, że zrobiło się tu pusto. Zbyt pusto. Miałam ochotę wychylić głowę za okno, krzyknąć do Joo, żeby się wróciła. Łzy mi lekko pociekły po policzkach. To było takie nasze dłuższe rozstanie po paru latach. Nawet gdy mieszkałyśmy jeszcze z rodzicami, to siebie miałyśmy dosłownie na przeciwko. Z moich ust wydostał się lekki szloch. Co ja robię? Poczułam lekką wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon i spojrzałam na ekran. Harry. Odebrałam.
- Halo? - powiedziałam lekko zapłakanym głosem.
- I.. - chciał coś zacząć, ale przerwał. - Co się stało? Czemu płaczesz?
- Nic. - otarłam łez z policzka.
- Przecież słyszę. Przyjechać?
- Nie. Po prostu przeżywam rozstanie z Joo. To takie pierwsze dłuższe od paru lat.
- Czyli wyszli?
Uśmiechnęłam się do telefonu.
- Tak. Masz niesamowite wyczucie czasu co do dzwonienia, bo dosłownie minutę temu wyszli.
- No widzisz. - zaśmiał się. - To jak spotykamy się dzisiaj?
- Tak. Może pójdziemy się przejść?
- Okej. To podejdę po Ciebie.
- Za 10 min.
- Ok.
- Czekam. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Założyłam Vans'y. Usiadłam przy laptopie i zaczęłam przeglądać tablicę na Facebook'u. Dużo osób zmieniło swoje statusy z "wolny" na "związku". Czyżby wakacyjne miłości? Mam nadzieję, że nie w moim przypadku. Zaczęłam myśleć o tej sprawie. Przez całe życie byłam nie łatwa do "zdobycia" przez chłopków. Za każdym razem stwierdzałam, że jak mu zależy to niech się postara. Podparła ręką głowę. Teraz on też się starał. Jednak nie zajęło mu to miesiąc, tylko niecały tydzień. Jest coś w nim co sprawiało, że mu ufałam. Ufałam mu już od początku, od naszego pierwszego spotkania i dłuższej rozmowy. Popatrzyłam na szarą ścianę naprzeciwko. O mało zawału nie dostałam od dzwonka do drzwi, który wyrwał mnie z całkowitego zamyślenia. Zamknęłam laptopa i podeszłam otworzyć.
- Halo?
- Schodzisz? - usłyszałam głos loczka.
- Tak, tak - chwilka. - odłożyłam słuchawkę i wbiegłam na górę po torebkę. Wrzuciłam szaro-miętowy portfel i telefon. Wzięłam klucze z białej komody na korytarzu. Przejrzałam się w lustrze poprawiłam ręką lekko pokręcone na dole włosy. Wyszłam i zakluczyłam drzwi. Powoli schodziłam po schodach patrząc na nie w zamyśleniu. Otworzyłam delikatnie szklane drzwi i zobaczyłam uśmiechniętą na mój widok twarz Harry'ego.
- Hej. - wspięłam się na palcach i cmoknęłam go w policzek.
- Cześć, cześć. Co ty taka bez życia dzisiaj jesteś?
- Nie wiem, tak po tym szkoleniu. W ogóle dzisiaj zobaczyłyśmy nasze kopie z liceum. Przerażająco podobne do nas z tego okresu. - próbowałam udawać lekko ożywioną, ale mi to nie wychodziło. Spojrzałam w ziemię i kopnęłam mały kamyk przed siebie. Chłopak stanął przede mną. Podniosłam oczy, a on spojrzał mi w nie prosto.
- Nie musisz przy mnie udawać, że się nic nie stało i starać się być wesoła jeżeli tak nie jest. - odgarnął mi kosmyk włosów za ucho, a ja się do niego przytuliłam. Czułam tą samą woń perfum co pierwszego wieczoru. - Nie stało się nic więcej?
Odsunęłam się kawałek od niego.
- Nie. Wszystko okej.
- Na pewno?
- Tak.
Wziął mnie za rękę i gadaliśmy o jakiś bzdurach. Trochę mnie rozśmieszył, dzięki czemu poprawił mi się humor. Usłyszałam dźwięk telefonu.
- Przepraszam. - wzięłam rękę z jego uścisku i zaczęłam szukać telefonu. Znalazłam. Spojrzał na wyświetlacz. Westchnęłam. Mama.
- Odbierzesz?
- Chyba tak. - po chwili wahania przeciągnęłam słuchawkę. - Halo?
- Hej córcia, spotkamy się dzisiaj?
- Ymm, byłyśmy umówione na jutro.
- Wiem, wiem, no ale.. dzisiaj jestem zajęta. - powiedziałam szczerze. Popatrzyłam na chłopaka.
- Mhm.. Z Joo?
Przemyślałam chwilę odpowiedź.
- Nie koniecznie.
- Mhm.. Cieszę się, że jesteś ze mną szczera. No to ja wam teraz nie przeszkadzam. Pozdrów tego ładnego chłopca obok Ciebie. Papa, zadzwoń później. - rozłączyła się. Zatrzymałam się miejscu i chwilę patrzyłam na telefon. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam moją mamę siedzącą w restauracyjnym ogródku na drugiej strony ulicy.
- Kurde.
- Co? - zapytał loczek patrząc w moim kierunku.
- Są dwie sprawy. Pierwsza - masz ładny chłopcze pozdrowienia od mojej mamy, a druga - to że siedzi właśnie tam przy stoliku.
Spojrzał w kierunku gdzie patrzyłam. Uśmiechnięta kobieta machała do nas.
- Chyba się teraz bez podejścia nie obędzie. - powiedziałam i westchnęłam.
- Chcesz tak szybko zapoznać mnie ze swoją mamą.
Popatrzyłam na niego.
- Chciałam chwilę odczekać, ale w tej sytuacji chyba nie mam wyjścia. Chodź. - wzięłam go za rękę i pociągnęłam lekko. Chwila, którą chciałam strzec jak ognia nadeszła szybciej niż się spodziewałam...  

___________________

Jak widzicie ostatnio o Emmie i Harry'm. Nie martwcie się akcja potoczy się, ale to dopiero po szkoleniu. Niech was zżera ciekawość c;
Miłego dnia kochani ;* 

1 komentarz:

Unknown pisze...

Jak zwykle zajebiste :D
~Myskafiona9