______________________________________
Usiadłam. Jezu... Ja? Ja mu się podobam? Nie dochodziło to do mnie. Znamy dosłownie pare dni, a on wyskakuje mi z takim tekstem, jednak gdy mi to powiedział poczułam w środku, tak jakby... Radość? Nie umiem nazwać tego uczucia, ale napewno to nie było nic nie pozytywnego. Harry również mi się troche podobał. Jego brązowe loki, zielone oczy.. I ten uśmiech. Przypominając sobie jego wygląd automatycznie moje kąciki ust poszły do góry. "Przestań!" - skarciłam siebie w myślach. - "Rusz dupe do góry i zacznij się ubierać, bo on tam na Ciebie czeka!". Zaczęłam się rozbierać. Zdjęłam sukienke i ubrałam się w moje rzeczy. Odwiesiłam na wieszak obok drugiej. Obie były śliczne. "Dobra.. Biore obydwie." Wyszłam z przymierzalni.
- Idziemy? - zapytał loczek.
- Tak.
Podeszłam do kasy, zapłaciłam i podeszłam znowu do niego.
- Cholera.
- Co się stało? - zapytał zdziwiony.
- Joo, muszę do niej zadzwonić.
Wyjęłam szybko telefon i znalazłam numer, po czym nacisnęłam zieloną słuchawke.
- Halo?
- Gdzie jesteś? - zapytałam się.
- Yyy.. Ww... Starbucks'ie.
- Z kim? - zapytałam zdziwiona. Zazwyczaj razem tam chodziłyśmy.
- Z kolegą.
- Mhm.. Kolegą powiadasz.
- No tak z kolegą. Pogadamy w domu, okej?
- Okej, ale czekaj. Dobra zapytam się w domu. - spojrzałam na Harry'ego. - Masz klucze do domu?
- Mam. A ty masz klucze od auta?
Zaczęłam szperać w niewielkiej torebce.
- Nie mam.
- No właśnie. Podejdziesz czy poczekasz?
- Nie ze spokojem. Przejdę się. Nie przeszkadzam już. Pa. - rozłączyłam się.
- Coś nie tak? - zapytał chłopak.
- Nie, wszystko okej.
- Napewno?
- Tak. Napewno. - uśmiechnęłam się do niego. - No to ten, ja Ci nie przeszkadzam, bo i tak widziałam że byłeś z kolegą. - przyśpieszyłam tępa. Poczułam jak ktoś chwyta mnie za ręke.
- Nie, nie przeszkadzasz. I tak Louis pojechał do Eleanor.
- Jego dziewczyna?
- Tak.
- Mhm..
- Przejdziemy się czy chcesz iść do jeszcze jakiegoś sklepu?
- Możemy się przejść.
Wyszliśmy z galerii handlowej i poszliśmy do cichego, spokojnego parku obok.
- Wiem, że nie powinnam o to pytać, bo mało się znamy. - odgarnęłam kosmyk włosów za ucho. Usiedliśmy na ławce.
- Pytaj śmiało. - czułam jego wzrok na sobie, ale jakoś nie mogłam z nim nawiązać kontaktu.
- Mówiłeś kiedyś, że gdybyś mnie nie poznał, ten wieczór wtedy skończyłby się jak zazwyczaj. O co chodziło? Jeżeli oczywiście można wiedzieć, bo jak nie to spoko. - powiedziałam wolno, po czym spojrzałam mu w oczy.
- Ehh, i tak byś się pewnie dowiedziała. Moi znajomi, jak i większość dziewczyn, które znam uważają mnie za kobieciarza. Spotkania z dziewczynami, kończyły się albo następnego dnia po wspólnej nocy albo nie dłużej niż 4 dni. Louis, jak i inni znajomi,.uważają, że nie jestem w stanie utrzymać dłużej związku, więc ty to zmieniłaś. - spojrzał znowu na mnie. - gdyby nie ty spotkałbym jakąś inną, której może bym później już nie zobaczył.
- Mnie też, poznałeś na imprezie. Co ze mną jest, że nie skończyłam jak inne?
- Ty jesteś inna. Już widać było to od razu. Ty nie śmiałaś się i nie uśmiechałaś w moim kierunku tylko nam mnie wpadłaś. Chociaż się już widzieliśmy.
- Serio?
- Tak. - zapadła chwila ciszy. - A tak poza tym. Chciałabyś skończyć jak inne? - uśmiechnął się łobuzersko.
Zmarszczyłam czoło i lekko klepnęłam go po policzku.
- Świnia.
- Oj no przestań.
Zamknęłam oczy i odwróciłam się w kierunku słońca. Czułam ZNOWU jego wzrok, penetrującego mnie całą.
- Harry?
- Tak?
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Żałujesz, że mnie poznałeś?
- Absolutnie. Gdyby nie ty pewnie teraz bym spał.
Zaśmiałam się. Był on jedną z nie wielu osób, która umiała mnie często rozśmieszyć.
*oczami Harry'ego*
Po spędzeniu prawie godziny w parku zaczęliśmy zmierzać do parkingu.
- Podwiozę Cię. - powiedziałem i udałem się z nią w stronę auta.
- Nie dziękuje, przejdę się.
- Ale ja się Ciebie nie pytałem, ja Ci to oznajmiłem. - wziąłem ją za rękę i pociągnąłem Emme do siebie. - No chodź.
- Nie uważasz, że to co robisz wygranicza trochę za sferę przyjaźni? - zapytała się mnie, a ja przyciągnąłem ją bliżej siebie, tak że nasze twarze się prawie stykały.
- Powiedziałem Ci dzisiaj, że mi się podobasz, więc raczej ja o przyjaźni nie marzę. - uśmiechnąłem się do niej.
- Ale może ja nie jestem na to gotowa? - Wydobyła się z mojego objęcia i szła w kierunku auta. Otworzyłem jej drzwi i wsiadła. Poszedłem od strony kierowcy.
- A czemu nie byłabyś gotowa?
Wzdychnęła.
- Nie ważne.
- Ej. - złapałem ją za dłoń. - Możesz mi zaufać. Spojrzała na nasze ręce, a potem w moje oczy.
- Ruszamy?
- Tak. Pewnie. Jechaliśmy w ciszy przez jakieś 10 minut. Byłem trochę rozczarowany, że ja staram się z nią być szczery, a ona za bardzo nie chciała się otworzyć. Postanowiłem, że zaczekam. Moje myśli były przepełnione rozkminami, aż głos dziewczyny wybił mnie z nich.
- 2 tygodnie temu, zerwałam z moim byłym chłopakiem - Lucasem. Byliśmy ze sobą gdzieś nie całe 5 lat. Myśleliśmy, przynajmniej ja myślałam, że to będzie taka miłość na zawsze, jednak myliłam się. 3 dni przed zerwaniem zapytałam się czy by mnie kiedykolwiek zdradził. Powiedział, że nie po czym na drugi dzień to zrobił. Dowiedziałam się o tym następnego dnia. Ufałam mu. I to jak bardzo. On to zaufanie zniszczył i zostawił ślad u mnie, że już nikomu tak nie zaufam. Mówiąc to patrzyła czas na drogę. Zaparkowałem na parkingu. - Może też mnie zdradzał podczas tych 5 lat, tylko ja o tym nie wiedziałam, ale się już tego nie dowiem. Nasze drogi się rozeszły.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
- Emma, wiesz że ja bym Ci tego nigdy nie zrobił. - Spojrzała na mnie.
- Nie wiem. Znam Cię nie cały tydzień. Ehh. Dobra nie kontynuujmy tematu, bo tylko dołuje. Chodź. - wysiadła, a ja za nią. Zeszliśmy na chodnik i stanąłem przed nią.
- Chce, żebyś tylko wiedziała, że ja Cię nie zranię. Jesteś tak zajebistą dziewczyną, że tylko ten twój były może teraz żałować, że Cię stracił. Chyba nie wiedziała kogo opuszcza.
Uśmiechnęła się do mnie i przytuliła się. Sama z siebie. Zdziwiło mnie to mocno, ale oczywiście odwzajemniłem uścisk. Oderwała się.
- Ymm.. Przepraszam, ale po prostu cieszę się, że Cię poznałam. - znowu ten śliczny, subtelny uśmiech.
- Nie musisz mnie za takie rzeczy przepraszać. W ogóle nie musisz mnie przepraszać. - wyszczerzyłem się do niej, a ona tylko zachichotała.
Poszliśmy dalej chodnikiem. To co Harry powiedział dzisiaj było słodkie. Sprawiał, że darzyłam go zaufaniem, ale nigdy nie dorówna ufności, którą dałam Lucasowi. Zbliżaliśmy się ku mojemu blokowi. Zaczęłam szukać kluczy. Przetrząsnęłam całą torebkę i ani śladu.
- Coś się stało? - zapytał Harry.
- Chyba zgubiłam klucze. - powiedziałam potrząsając małą torebką. - kurde. Czekaj zadzwonie do Jo. Wyciągnęłam telefon.
- Halo? - usłyszałam w słuchawce głos przyjaciółki.
- Słuchaj jest sprawa. Dwie sprawy. Pierwsza. Wracasz dzisiaj do domu?
- No właśnie nie wiem chyba nie, bo pojechałam z Mike'iem za Londyn do jego znajomych. A coś się stało
- Ehh.. Zgubiłam chyba klucze.
- Jak zgubiłaś klucze?
- Normalnie. Były, a teraz ich nie mam.
- Czekaj. - zapadła chwila ciszy. - Mam twoje klucze..
- Co?! Jo ! Skąd?
- Musiałaś mi dać z kluczykami od auta.
- Możliwe. Kurde. Dobra coś wymyśle, ważne że się nie zgubiły.
- Okej w razie co dzwoń. Podwiozłabym Ci, ale chłopacy trochę wypili, a ja za bardzo nie znam drogi stąd. - Okej, spoko.
Rozłączyłam się.
- Zajebiście..
- Co?
- Jo przez przypadek wzięła moje klucze od domu ze sobą razem, z kluczykami od auta.
- No to możemy podjechać.
- Są za Londynem, na jakimś zadupiu.
- Aa.. No to dzisiaj śpisz u mnie.
- Co? Nie, na pewno nie.
- A masz jakieś inne wyjście? Dochodzi 22. Nie będziesz do wszystkich dzwonić.
- No nie wiem.
- Ej, a co Ci zależy?
- Nie chcę Ci się zwalać.
- Nie zwalasz. Chodź. - wziął mnie za rękę i delikatnie pociągnął.
- No okej. - postanowiłam, że zrobię ten wyjątek. Na prawdę.. To będzie wyjątek. - A jakieś plany? - zapytałam z ciekawości.
- Nie, a masz jakieś propozycje?
- Nie. Jestem otwarta na twoje. - wyszczerzyłam się tylko, a on się zaśmiał. Zapowiadał się fajny wieczór, w miłym towarzystwie.
_______________________
- Ale ja się Ciebie nie pytałem, ja Ci to oznajmiłem. - wziąłem ją za rękę i pociągnąłem Emme do siebie. - No chodź.
- Nie uważasz, że to co robisz wygranicza trochę za sferę przyjaźni? - zapytała się mnie, a ja przyciągnąłem ją bliżej siebie, tak że nasze twarze się prawie stykały.
- Powiedziałem Ci dzisiaj, że mi się podobasz, więc raczej ja o przyjaźni nie marzę. - uśmiechnąłem się do niej.
- Ale może ja nie jestem na to gotowa? - Wydobyła się z mojego objęcia i szła w kierunku auta. Otworzyłem jej drzwi i wsiadła. Poszedłem od strony kierowcy.
- A czemu nie byłabyś gotowa?
Wzdychnęła.
- Nie ważne.
- Ej. - złapałem ją za dłoń. - Możesz mi zaufać. Spojrzała na nasze ręce, a potem w moje oczy.
- Ruszamy?
- Tak. Pewnie. Jechaliśmy w ciszy przez jakieś 10 minut. Byłem trochę rozczarowany, że ja staram się z nią być szczery, a ona za bardzo nie chciała się otworzyć. Postanowiłem, że zaczekam. Moje myśli były przepełnione rozkminami, aż głos dziewczyny wybił mnie z nich.
- 2 tygodnie temu, zerwałam z moim byłym chłopakiem - Lucasem. Byliśmy ze sobą gdzieś nie całe 5 lat. Myśleliśmy, przynajmniej ja myślałam, że to będzie taka miłość na zawsze, jednak myliłam się. 3 dni przed zerwaniem zapytałam się czy by mnie kiedykolwiek zdradził. Powiedział, że nie po czym na drugi dzień to zrobił. Dowiedziałam się o tym następnego dnia. Ufałam mu. I to jak bardzo. On to zaufanie zniszczył i zostawił ślad u mnie, że już nikomu tak nie zaufam. Mówiąc to patrzyła czas na drogę. Zaparkowałem na parkingu. - Może też mnie zdradzał podczas tych 5 lat, tylko ja o tym nie wiedziałam, ale się już tego nie dowiem. Nasze drogi się rozeszły.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
- Emma, wiesz że ja bym Ci tego nigdy nie zrobił. - Spojrzała na mnie.
- Nie wiem. Znam Cię nie cały tydzień. Ehh. Dobra nie kontynuujmy tematu, bo tylko dołuje. Chodź. - wysiadła, a ja za nią. Zeszliśmy na chodnik i stanąłem przed nią.
- Chce, żebyś tylko wiedziała, że ja Cię nie zranię. Jesteś tak zajebistą dziewczyną, że tylko ten twój były może teraz żałować, że Cię stracił. Chyba nie wiedziała kogo opuszcza.
Uśmiechnęła się do mnie i przytuliła się. Sama z siebie. Zdziwiło mnie to mocno, ale oczywiście odwzajemniłem uścisk. Oderwała się.
- Ymm.. Przepraszam, ale po prostu cieszę się, że Cię poznałam. - znowu ten śliczny, subtelny uśmiech.
- Nie musisz mnie za takie rzeczy przepraszać. W ogóle nie musisz mnie przepraszać. - wyszczerzyłem się do niej, a ona tylko zachichotała.
*oczami Emmy*
Poszliśmy dalej chodnikiem. To co Harry powiedział dzisiaj było słodkie. Sprawiał, że darzyłam go zaufaniem, ale nigdy nie dorówna ufności, którą dałam Lucasowi. Zbliżaliśmy się ku mojemu blokowi. Zaczęłam szukać kluczy. Przetrząsnęłam całą torebkę i ani śladu.
- Coś się stało? - zapytał Harry.
- Chyba zgubiłam klucze. - powiedziałam potrząsając małą torebką. - kurde. Czekaj zadzwonie do Jo. Wyciągnęłam telefon.
- Halo? - usłyszałam w słuchawce głos przyjaciółki.
- Słuchaj jest sprawa. Dwie sprawy. Pierwsza. Wracasz dzisiaj do domu?
- No właśnie nie wiem chyba nie, bo pojechałam z Mike'iem za Londyn do jego znajomych. A coś się stało
- Ehh.. Zgubiłam chyba klucze.
- Jak zgubiłaś klucze?
- Normalnie. Były, a teraz ich nie mam.
- Czekaj. - zapadła chwila ciszy. - Mam twoje klucze..
- Co?! Jo ! Skąd?
- Musiałaś mi dać z kluczykami od auta.
- Możliwe. Kurde. Dobra coś wymyśle, ważne że się nie zgubiły.
- Okej w razie co dzwoń. Podwiozłabym Ci, ale chłopacy trochę wypili, a ja za bardzo nie znam drogi stąd. - Okej, spoko.
Rozłączyłam się.
- Zajebiście..
- Co?
- Jo przez przypadek wzięła moje klucze od domu ze sobą razem, z kluczykami od auta.
- No to możemy podjechać.
- Są za Londynem, na jakimś zadupiu.
- Aa.. No to dzisiaj śpisz u mnie.
- Co? Nie, na pewno nie.
- A masz jakieś inne wyjście? Dochodzi 22. Nie będziesz do wszystkich dzwonić.
- No nie wiem.
- Ej, a co Ci zależy?
- Nie chcę Ci się zwalać.
- Nie zwalasz. Chodź. - wziął mnie za rękę i delikatnie pociągnął.
- No okej. - postanowiłam, że zrobię ten wyjątek. Na prawdę.. To będzie wyjątek. - A jakieś plany? - zapytałam z ciekawości.
- Nie, a masz jakieś propozycje?
- Nie. Jestem otwarta na twoje. - wyszczerzyłam się tylko, a on się zaśmiał. Zapowiadał się fajny wieczór, w miłym towarzystwie.
_______________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz